O Eksfoliatorze z Ziaji pisałam już w październiku zeszłego roku. Miałam podzielić się efektami, ale po 3-4 użyciach dowiedziałam się, że jednak nie mogę go stosować, więc wylądował na półce z kosmetykami "na później". W tym roku postanowiłam kontynuować te zabiegi. Jesień i wiosna to jedyne okresy w których można stosować kwasy AHA. Mróz zimą może doprowadzić do uszkodzenia naskórka, a słońce latem do poparzeń i przebarwień.
Eksfoliator Ziaja PRO kupiłam w firmowym sklepiku, zrobiłam to z pełną świadomością gdyż jest to produkt wyłącznie do użytku profesjonalnego w salonach kosmetycznych, nie zachęcam również nikogo do takiego zakupu. Buteleczka 270 ml kosztowała 85 zł. Jak już wspominałam nie raz,nie mam większych problemów z cerą. Wypryski pojawiają się bardzo rzadko, to z czym się zmagam to zaskórniki i rozszerzone pory. Niestety w zeszłym roku było coś jeszcze, w kwietniu zauważyłam dziwne krostki na moim czole, po wizycie u dermatologa okazało się, że to brodawki płaskie. Nie były z daleka w ogóle widoczne, ale oczywiście sama myśl, że coś takiego mnie spotkało doprowadzała mnie do szału. Walczyłam z nimi ponad rok, po Izotretoinie zaczęłam stosować własnie Eksfoliator. Myślałam że pomoże, ale był za słaby i mógł jedynie zaszkodzić rozsiewając je po całej twarzy - dlatego przerwałam jego stosowanie. W zamian lekarz przepisał mi jeden z mocniejszych Retinoidów, który bardzo wysuszał całą twarz. Oczywiście nie pomógł, a brodawki dodatkowo pojawiły się na nosie i brodzie. Później przyszła wiosna i musiałam odstawić wszystkie mocniejsze preparaty i czekać na jesień. W maju tego roku trafiłam do szpitala z powodu Salmonelli. Wystarczyły 3 tygodnie pod kroplówkami i wszystko zniknęło, co do jednej. Dlatego współczuję wszystkim nadal mającym ten problem, bo wiem jak ciężko to wytępić.
Wracając do Eksfoliatora, jego zadanie to głębokie złuszczanie naskórka, intensywne nawilżenie i oczyszczenie cery oraz zmniejszanie zmarszczek. Po takich regularnych jesienno-wiosennych zabiegach stan naszej cery powinien znacznie się poprawić. AHA 25% który mam to żelowa mieszanka kwasów: mlekowego, cytrynowego, glikolowego, maleinowego oraz winowego. Tak naprawdę gabinety kosmetyczne oferują nam najczęściej o wiele mocniejsze połączenia, ten można porównać do mocnego peelingu enzymatycznego. Zalecana częstotliwość to raz w tygodniu, nakładamy go na skórę, masujemy i zmywamy po 5-10 min. Jeśli po wykonaniu 5-10 takich zabiegów stwierdzimy że preparat jest za słaby, możemy zamienić go na AHA 35% który również oferuje nam Ziaja PRO.
Do tej pory zużyłam 1/2 całego opakowania, tak naprawdę najgorszy jest ten pierwszy raz bo po nim cera była zaczerwieniona i podrażniona, za drugim razem minimalnie, za trzecim prawie w ogóle. (nie mam cery wrażliwej) Żel nałożony na twarz trochę szczypie/piecze, dlatego jest to średnio przyjemne. W obecnym sezonie użyłam go tylko 4 razy, więc za wcześnie jeszcze na rezultaty. Dodatkowo używam również peelingów: pasty do głębokiego oczyszczania twarzy Ziaja z serii liście manuka (jak dla mnie do świetny peeling, nic więcej) i enzymatycznego z Dermiki.
Przy takich zabiegach trzeba pamiętać o dobrym nawilżeniu skóry, bo skóra przesuszona się nie zregeneruje. W na przełomie kwietnia/maja dostałam od Santaverde kilka produktów do przetestowania. Po dwukrotnym użyciu kremów doszłam do wniosku, że na lato są za ciężkie. Teraz używam ich przy kwasach i jak na razie wypadają bardzo dobrze. Szczególnie polubiłam Aloe Vera Hydro Repair Gel.
Nadal mam zamiar kontynuować używanie Aknicare od Synchroline czyli żelowego kremu redukującego zmiany potrądzikowe. Z pełną świadomością mogę go nazwać swoim ulubionym produktem tego typu. Kupiłam już nawet kolejną tubkę na zapas. Planuje jednak małą przerwę, bo wydaje mi się, że na początku stosowania był o wiele bardziej skuteczniejszy. Często w recenzjach na różnych blogach dziewczyny opisują wygląd opakowań kosmetyków, zawsze uważałam to za zbędne, jednak w tym przypadku muszę się do tego przyczepić. Nie wiem jak można było zepsuć tubkę, ale ta akurat jest koszmarna. Dość że mocno pożółkła to jeszcze dosyć płynny żel nieustannie wylewa się do zakrętki. Zadowolona jestem z pojemności, bo mimo tego wylewania się, 50 ml wystarcza na bardzo długo.
Pozdrawiam
Czy te kwasy nie mają zarówno właściwości złuszczających jak i nawilżających? Wydawało mi się, że takie preparaty nie przesuszają skóry :)
OdpowiedzUsuńMam te brodawki płaskie i proszę, jak je wytępić? Jak to możliwe, że kroplówki 0,9% NaCl Ci pomogły? Możde to właśnie te leki na salmonellę, proszę napisz co tam u Ciebie stosowano, może masz to w wypisie ze szpitala. U mnie te brodawki są na rękach, dokładnie na grzbietowej stronie dłoni, najpierw były tylko na prawej, ale rozsiewają się teraz i na lewą i jest ich coraz więcej. Bardzo sie boję, żeby nie przeszły np. na twarz tfu tfu
OdpowiedzUsuńMaja
A dlaczego zakładasz że miałam kroplówki 0,9% NaCl ? Przez 3 tyg miałam ponad 50 różnych kroplówek, w tym 2 antybiotyki jeden 2 drugi 3 razy dziennie przez 14 dni i jakieś nawadniające. mam wszystko na wypisie ale kompletnie się na tym nie znam :(
UsuńTo co rzuca mi się w oczy:
Bilirubina całkowita 13.9, Fostfataza alkaiczna 67.2, glukoza 8.2, Kreatynina 128, Potas 4.1, Sód 133, Mocznik 8,8, Prokalcytonina 0,15, Białko C-reaktywne 37,8. Albuminy.
ALT 44/110/89 GGTP 22 CRP
Nie mam pojęcia co pomogło :( ale trzymam kciuki za pozbycie się. Do pani leżącej obok mnie przychodził dermatolog, próbowałam z nim o nich porozmawiać ale mnie trochę olał twierdząc że ciężko się tego pozbyć, że jak już coś na jednego działa to na drugiego nie. Próbowałaś się wzmacniać od wewnątrz ? Wcześniej zaproponowano mi kuracje Aldarą, ale nie zdecydowałam się ze względu na cenę.
Kroplówki, ponieważ sama jestem młodym lekarzem i przetaczamy pacjentom albo 0,9%NaCl, albo glukozę 5% albo Plasmalyte albo płyn Ringera, więc wielkiego pola do popisu nie ma, same te krystaloidy i koloidy nie robią absolutnie szału. Aby brodawki płaskie ustąpiły musiałaś mieć podawaną jakąś substancję czynną, może antybiotyki właśnie, tyle że brodawki płaskie wywołuje wirus - szczep HPV - papiloma virus, brodawczaka. Pytałam, bo być może w wypisie w "zastosowanym leczeniu" byłaby o tym wzmianka.
UsuńJa na moim egzaminie z dermy na koniec 5 roku spytałam profesora, pokazując mu rękę - co z tym robić, ale on się tylko uśmiechnął i powiedział, że znikną same. Tyle że od tamtego czasu nie zniknęły, a jest ich coraz więcej.
Najważniejsze jest dla mnie, że osoba z którą jestem na co dzień (w związku) nie robi z tego powodu problemu, że akceptuje mnie, nie dokucza mi, nie nabija się z tego - po prostu akceptuje mnie. Ja sama też już siebie zaakceptowałam. Oczywiście są dni, że widać je mniej, bardziej, czasem ktoś zapyta "co masz na ręce?", czasem ktoś powie np. "ojej, to ja ci ręki nie podaję", bo i z takim podejściem niestety się spotkałam :-( Zwykle mówię w lecie, że "poparzyłam się pokrzywą" i dają mi spokój :-)
Bardzo Ci dziękuję, że zechciałaś spojrzeć w wypis, poświęcić czas, odszukać go. To bardzo miłe.
Mam nadzieję, że pewnego dni i u mnie po prostu znikną :-) W ubiegłym roku złuszczałam się Atredermem, ale nie wpadłam na pomysł przecierania wierzchu dłoni!!! W tym roku na pewno spróbuję, chociażby z ciekawości :-) Nie spodziewam się cudów tak jak napisałaś :-)
DZIĘKUJĘ!!! :* :* :*
Maja
Skoro jesteś młodym lekarzem to pewnie bardzo dobrze się na tym znasz :) w wypisie znalazłam tą rubrykę "Zastosowane leki" więc może znajdziesz jakąś substancje czynną która przyczyniła się do ich zniknięcia:
UsuńFolic acid, Drotaverine, Rifaximin, Ciprofloxacin, Potasium Chloride, Sodium Chlroride, Cefotaxime, Kalii Citras + Kalii hydrocarbonas, Glucose
A co do brodawek to czytałam że po jakimś czasie (kilku lat) wszystkie ciemnieją i same znikają. Mam nadzieję że się uda coś z nimi zrobić, próbowałaś może wymrażana abo wypalania ?
Ja miałam na nosie ogólnie na twarzy, usunęłam je laserowo, ale odrastały, po 5 zabiegach dopiero zniknęły, ale czasem widzę że coś tam rośnie. Podobno to wina słabej odporności, wszystko mnie łapie.
UsuńRównież walczyłam z tym problemem, więc podzielę się doświadczeniem, może komuś to pomoże. Otóż znalazłam świetną panią dermatolog, która przeprowadziła mnie przez to z ogromnym zaangażowaniem i wsparciem.Ja miałam brodawki głównie na twarzy. Na początek porady z życia codziennego, czyli absolutne nie dotykanie brodawek. Cytując panią doktor, one to bardzo lubią i łatwo się rozsiewają. To było trudne, bo należało odstawić standardową pielęgnację. Jedyne na co miałam pozwolenie to smarowanie twarzy kremem z filtrem 50 spf, ponieważ kolejną rzeczą jaką one uwielbiają to słońce. A więc jakiekolwiek opalanie nie wchodziło w grę (solarium nie wchodzi w grę NIGDY, nawet przy zdrowej skórze, pamiętać o tym! :)) Co do leczenia farmaceutykami, to przez cały okres (ok. roku) przyjmowałam Groprinosin. Brodawki smarowałam jakimś kremem złuszczającym, nazwy nie pamiętam, ale i tak okazało się że jest za słaby i przyszła kolej na płyn Verrumal. No i jest najgorsza część, każda osoba musi się z tym liczyć. Brodawki należy wypalić. Czy to będzie laser, czy wymrażanie, czy Verrumal właśnie, niestety skazane jesteśmy na chodzenie z rankami na twarzy. Pani doktor mówiła że będziemy stopniowo sprawdzać co zadziała, bo każda kolejna metoda może na przyszłość zostawiać większe blizny. No i na szczęście Verrumal wystarczył. A blizny zniknęły po pewnym czasie. Dodatkowo wystarczyło wypalić te najstarsze i największe brodawki żeby reszta zniknęła sama. Później miałam jeszcze przejścia z brodawkami na podeszwie stopy, ale z tego co mówiła dermatolog one są trochę innym rodzajem wirusa HPV. Trzeba było je wymrozić, było to bolesne, ale skuteczne.
UsuńStrasznie współczuje każdej dziewczynie która przez to przechodzi, bo o ile nieleczone brodawki wyglądają dziwnie to podczas leczenia wyglądają jeszcze gorzej i ciężko jest się czuć ze sobą dobrze. Ja trochę nie stosowałam się do zaleceń lekarza i nakładałam grube warstwy makijażu żeby wyjść z domu (pracowałam jako asystentka stomatologiczna i estetyczny wygląd miał znaczenie) co też nie było łatwe, bo kiedy na noc stosowałam Verrumal to rano miałam mokrą, sączącą się rankę i nakładanie na to korektora było co najmniej trudne. Na szczęście leczenie okazało się SKUTECZNE. Pozbyłam się tego i już 4 rok cieszę normalną skórą, bez żadnych nawrotów. A więc, zmierzając ku końcowi, chcę wspomnieć kilka rzeczy. Trzeba liczyć się z tym, że leczenie może być długie i kosztowne (autorka bloga miała ogromne szczęście). Druga rzecz (na tym punkcie dostałam lekkiej obsesji przez te całe brodawki) HIGIENA. Wirus HPV znajduje się wszędzie - klamki, ubrania, dłonie innych ludzi, basen i siłownie. Kiedy tylko wirus znajdzie moment obniżonej odporności atakuje. A więc, myjemy często ręce, czyścimy paznokcie (mydło, szczoteczka i szuruburu) i odżywiamy się zdrowo! Trzymam kciuki za każdą osobę która z tym walczy, i niech żadna nie zapomina że i tak jest piękna!
Dziewczyny, infekcja HPV wyczekuje obniżonej odporności. Rzuca mi się w oczy, że Paulina wyleczyła infekcję Salmonellą, przeszła antybiotykoterapię, która na pewno wyjałowiła organizm z kilku innych szczepów bakterii, a wtedy wirus HPV się wyniósł, bo układ odpornościowy miał już siłę się z nim rozprawić. To nie jest tak, że organizm jest bezbronny wobec wirusów. Czasami jest obciążony zwalczaniem innych drobnoustrojów. HPV nie zabija człowieka (sam w sobie, rak przez niego wywołany tak), więc walczy się z nim na samym końcu.
UsuńMoja walka z brodawkami płaskimi trwała bardzo długo, dopiero po wizycie u dermatologa na wymrażaniu 3 zabiegi raz w miesiącu,bolało niemiłosiernie nie mogłam chodzić , miałam je na podeszwie stóp, było ich około 10 lu więcej,aż tyle z mojej winy gdyż pewna kosmetyczka twierdziła że to odcisk i wystarczy wyciąć i wyrwać korzeń, lecz to nie był odcisk i rozniosłam sobie je po całych stopach tarką. 3 zabiegi, tyle ponieważ na 3 wizycie dermatolog skasował mnie podwójnie i zapytałam o wypalanie czy nie jest skuteczniejsze , stwierdził że najlepsze jest wymrażanie. Więc portwel pusty i nadal kurzajki płaskie były, troszkę się zmniejszyły i było widać czarne korzenie więc udałam się do apteki po płyn na kurzajki Brodactin, chyba tak się nazywa. Nakłada się go warstwa na warstwę i zrywa. Tak płyn stosowałam przez około 3 tygodnie po brodawkach ani śladu , małe blizny niewidoczne.
UsuńAle super, że wróciłaś do regularnego blogowania! :) Czekam na posty o ćwiczeniach. Myślę, że dużo dziewczyn czeka na Nowy Rok, żeby zacząć przygodę z fit światem :)
OdpowiedzUsuńJeżeli ilość kosmetyku idzie w parze z jego jakością to dobrze, że polecasz go innym ;)
OdpowiedzUsuńPastę z Ziaji mam, ale tak jak piszesz, to po prostu taki peeling, nie bardzo mocny - dobry, ale miałam lepsze, np. peeling morelowy Soraya, nie oczekujmy od niego zbyt wiele.
OdpowiedzUsuńA czytając niektóre recenzje - można odczuć, że to jakiś cudowny kosmetyk. ;)
retro-moderna.blogspot.com
Ja ostatnio używam kremu z kwasami Bingo Spa i jestem bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńMiałam dzisiaj w ręku opisywaną przez Ciebie pastę do twarzy Ziaja, ale ostatecznie jej nie kupiłam. Jak widać - dobrze zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńCudów nie robi ale nie jest zła, za tą cenę naprawdę warto :) jedynie zapach mógłby być lepszy, ten jest bardzo chemiczny - przypomina trochę proszek do prania :P
UsuńJak myślisz czy mogłabym spróbować takich kwasów przy cerze wrażliwej ? Ostatnio mam problem z zanieczyszczoną cerę :-(
OdpowiedzUsuńJa bym chyba nie ryzykowała
UsuńSpróbuj z czymś delikatniejszym, np. Ziaja z liściem manuka - tam jest kwas migdałowy o niskim stężeniu, który krzywdy robić nie powinien :) I nie nakładaj od razu codziennie, zobacz jak będzie zachowywała się skóra
UsuńMam cere wrażliwą. Ta pasta z zaji zrobiła mi kratery na twarzy, których nei mogłam się pozbyć przez 1,5 miesiąca. Na dodatek strasznie wysuszyła twarz. Żałuje koszmarnie :(
UsuńDzięki za post, zawsze bałam się kwasów teraz się nad nimi zastanowię :P
OdpowiedzUsuńKwasom zdecydowanie trzeba dać czas :) I oczywiście stosować regularnie. Chcę kupić tę Ziaję, gdy wykorzystam buteleczkę kwasu migdałowego. A jak stwierdzi się, że cera gotowa jest na silniejsze porcje to, zanim kupi się 35%, warto zużyć mniejsze stężenie z większą częstotliwością. Podsuwam pomysł na pomysł o ćwiczeniach na talię ;) Co możemy zrobić, żeby była szczuplejsza?
OdpowiedzUsuńUżywam eksfoliatora- świetnie oczyszcza skórę i pory, jednak działania rozjaśniającego na przebarwienia niestety nie zauważyłam...
OdpowiedzUsuńpasta z liści manuka jest moim kolejnym celem kosmetycznym :)
OdpowiedzUsuńJa walczę już bardzo długo z zamkniętymi zaskórnikami. Szukam właśnie jakiegoś dobrego dermatologa w Krakowie. Masz może kogoś, godnego polecenia :)?
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować te kosmetyki marki Synchroline, bo kuszą mnie od dawna :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiestety kosmetyki Synchroline to nic dobrego. W zamian za konkretne pieniądze producent oferuje zenujacy skład produktu.
OdpowiedzUsuńAqua, Alcohol Denat., Cetearyl Ethylhexanoate, Triethyl Citrate, Cetearyl Alcohol, Ethyl Linoleate, Polyacrylamide, Zinc Lactate, C13-14 Isoparaffin, Cetearyl Glucoside, Phenoxyethanol, Laureth-7, Propylene Glycol, Methylparaben.
Na drugim miejscu razi w oczy alcohol senat, którego tuz po wodzie jest w produkcie najwięcej. Stosowanie kremu do twarzy składającego się w głównej mierze z alkoholu może przynieść co najwyżej efekt przeciwny do zamierzonego. Ale to niestety nie jedyny alkohol jaki możemy znaleźć w tym kremie... Czytajcie uważnie składy. Produkty zawierające alkohol czy parafine , a raczej składające się głównie z tych składników nie są warte żadnego pieniążka ,a oprócz tego możemy sobie nimi tylko narobic kłopotów.
Lubię kosmetyki Ziaji..
OdpowiedzUsuńFakt, kosmetyki Synchroline raczej odradzam, ale polecam linię Earthnicity Minerals. Szczególnie dla kobiet prowadzących aktywny tryb życia podkłady i puder Velvet HD są idealne. Skomponowane tylko z naturalnych minerałów, trwałe i wodoodporne sprawiają, że makijaż nawet podczas dużego wysiłku pozostaje nienaruszony. Wystarczy po spoceniu się nie wycierać twarzy ręcznikiem, a delikatnie przyłożyć ręcznik czy chusteczkę, by nadmiar potu się wchłonął - w ten sposób nie zetrzemy makijażu. Co więcej, nadają się do każdego rodzaju cery - sama sprawdziłam:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Ziaja produkuje bardzo dobre kosmetyki, a przede wszystkim nie niszczące skóry!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ziaje, najlepsze jest to, że mają normalne ceny i nie niszczą skóry. Szkoda, że ja nie mogę takiego super bloga prowadzić, bo taki człowiek jak ja musi się zajmować tym http://pisanie-logistyka.pl/ ale to nic, kremików cudnych i tak może używać.
OdpowiedzUsuńHej. Ja również miałam problem z tymi brodawkami. Z tego co dowiedziałam się na własną rękę( BO DERMATOLOG MNIE WYŚMIAŁA I POWIEDZIAŁA ŻE ONA NIC NIE WIDZI ŻEBYM MIAŁA - TAAA NIC... MHM) pojawiają się one gdy mamy osłabioną odporność. Dlatego zaczełam brać różne preparaty poprawiające odporność. Piłam aloes, citrosept. Ale nic nie znikało. Dopiero ziedzenie dwóch opakowań tabletek o nazwie liść oliwny wytępiło to z mojego czoła. Wprawdzie za jakiś czas wróciły i faktycznie oznaczało to słabą odporność bo ciągle znowu z katarem i gorączką chodziłam ale kolejny raz brałam liść oliwny i zniknęło. Teraz już ze dwa lata nic się mi już nie pojawia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń